Rogrzewająca zupa z soczewicy

11/07/2011 Agata 21 Comments


Zupa z soczewicy nigdy nie będzie ładna. Taka to bolączka blogerki kulinarnej. Ale może być rozgrzewająca, sycąca, idealna na jesienny obiad.
Mogę jeszcze trochę powymieniać, a wy musicie mi uwierzyć :)
Znalazłam w szafce kupioną jakiś czas temu paczkę czerwonej soczewicy, pierwszy raz (wstyd się przyznać?) zakupiłam wiązankę włoszczyzny. Wyszedł gar aromatycznej, gęstej zupy.
Kto miałby ochotę mógłby ją zblenderować, ale po co.
Ach, poczułam się jak własna babcia, gdy dodałam trochę śmietany na samym końcu.
Ale muszę przyznać, że warto było.

Edit: Jeśli mamy do czynienia z czerwoną soczewicą, nie musimy wcześniej jej namaczać. Podobno równie łatwo gotuje się jak reszta. Ja jednak zalałam ją wcześniej wrzątkiem, tak na wszelki wypadek.


Potrzebujemy:


2 szklanki czerwonej soczewicy łuskanej
2 marchewki
1/2 cebuli
1/2 małego selera
1 pietruszka,
1 puszka pomidorów bez skórki
3 ząbki czosnku
3 łyżki sosu sojowego
1 kostka warzywnej kostki rosołowej
3 łyżki ziół prowansalskich
2 łyżki ostrej papryki
1 pęczek natki pietruszki
sól i pieprz

śmietana 18%


Soczewicę zalewamy gorącą wodą i zostawiamy do ostygnięcia na kilka godzin. Po tym czasie odsączamy ją na sitku. W garnku w litrze gorącej wody rozpuszczamy kostkę rosołową, dodajemy odsączoną soczewicę. Gotujemy pod przykryciem kilka minut. 
Na kropli oleju szklimy poszatkowaną cebulę, pod sam koniec dodajemy czosnek. Następnie cebulę i czosnek wrzucamy do soczewicy. Gotujemy, dodajemy puszkę pomidorów bez skórki (wcześniej tniemy je nożem w puszce na mniejsze kawałki). Mieszamy. Na tarce z grubymi oczkami ścieramy pokolei marchewkę, pietruszkę, seler. Wrzucamy je do garnka. Gotujemy około 25 minut, przyprawiamy do smaku - sól, pieprz, sos sojowy (lub maggi), zioła prowansalskie, ostra papryka. 
Dodajemy poszatkowaną natkę pietruszki. 
Po podaniu zabielamy śmietaną. 

Jest równie dobra następnego dnia.

Smacznego!

21 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)

Żurawinowe ciasto rodem ze Starbucksa

11/03/2011 Agata 28 Comments



Cranberry Bliss Bar - sezonowe i najpopularniejsze w czasie bożonarodzeniowym (który, jak wiemy, w Stanach rozpoczyna się zaraz po Halloween) ciacho. Załąpuje się również jako ciasto na Święto Dziękczynienia. W Polsce się z nim jeszcze nie spotkałam, ale tym bardziej chciałam je upiec. 
Jest pełne żurawiny, białej czekolady, która chrupie (nie mam pojęcia jakim sposobem ona się nie rozpuszcza) i  schowane pod kołderką pysznej serkowej polewy. Połączenie idealne, choć dla mnie nowe. Naprawdę warto spróbować, jest proste do zrobienia! 
Ciasto przygotowałam na rodzinne spotkanie z okazji 1 listopada, w Poznaniu kupiłam świeżą żurawinę i... zostawiłam na stole. Zorientowałam się w już w pociągu do domu.
Powinna ona się znaleźć na samej górze pod białą czekoladą - zastąpiłam suszoną. No trudno :)

Wyprzedzając opinie o Starbucksie - ja uważam, że mają dobrą kawę i fajny wybór ciast (chociaż ceny wypieków są nieco kosmiczne). Ale kawa to dla mnie kawa, przelewowa, mieszanka różnych gatunków. A nie woda o smaku karmelowym z bitą śmietaną i czekoladą. Wystarczy wczytać się w menu i znajdziemy to co dobre :)

Przepis wzięłam z bloga Kuchnia pełna smaków. Poniżej już z moimi zmianami:


Potrzebujemy:

Ciasto:
3/4 kostki masła
1 szklanki brązowego cukru
4 jajka
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka mielonego imbiru
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 szklanki mąki żytniej
3/4 szklanki mąki tortowej
3/4 szklanki pokrojonych suszonych żurawin
1,5 tabliczki białej czekolady


Krem z serka:
250 g (2 opakowania) serka Philadelphia (zdecydowanie najlepszy)
1 szklanka cukru pudru
1 łyżeczka soku z cytryny
2 krople ekstraktu waniliowego

Polewa z białej czekolady:
1 tabliczka białej czekolady
50 ml śmietanki

+ 50g świeżych (lub suszonych) żurawin


Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Tortownicę o średnicy 26 cm wykładamy papierem i smarujemy margaryną. Za pomocą miksera ucieramy brązowy cukier z masłem, dodajemy jajka, ekstrakt waniliowy, imbir i sól. Następnie dodajemy przesianą mąkę, najpierw żytnią, potem białą. Miksujemy do pełnego połączenia składników. Wrzucamy pokrojoną żurawinę i białą czekoladę (również pokrojoną na małe kawałki. Mieszamy. Ciasto wlewamy do tortownicy i pieczemy około pół godziny (do suchego patyczka).
Studzimy, wyjmujemy z formy, odwracamy na drugą stronę. 
(Ja zostawiłam ciasto pod przykryciem na noc i następnego dnia zajęłam się robieniem polewy.)

Serek philadelphia miksujemy z przesianym cukrem pudrem, dodajemy ekstrakt i cytrynę. Smarujemy ciasto. 

Białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej ze śmietanką. Następnie wlewamy do woreczka, ucinamy mu brzeg i poewamy ciasto. Zostawiamy do ostygnięcia.
Ciasto jest równie dobre następnego dnia (trzymamy w zamknięciu w lodówce).


Smacznego!

I na sam koniec. Zachciało mi się trochę jesieni w wydaniu analogowym.



28 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)