Kaiserschmarrn, omlet cesarski.
Leniwe poranki w sobotę, gdzie można w końcu spokojnie usiąść na łóżku z kubkiem kawy, przejrzeć stos magazynów, które przyniosło się do domu w ciągu tygodnia, włączyć sobie muzykę z dużą ilością fortepianu albo skrzypiec (właśnie słucham tego) i usiąść do wspólnego śniadania. Takie soboty są zawsze małym świętem :-)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać pomysł na omlet, ale omlet trochę inny niż wszystkie. Bardzo puszysty, w smaku jest prawie jak biszkopt. Delikatny i świetnie pasuje do powideł niedawno usmażonych ze śliwek. Doskonale pasuje też do leniwych poranków.
Dlaczego skusił mnie Kaiserschmarrn? Może to dziwne, ale... przez nazwę. Moim zdaniem jest piękna.
Zróbcie go, a się nie zawiedziecie. Może nie jest najładniejszy, ale ma w sobie coś.
8 komentarze:
Dziękuję za każdy komentarz :)