Makaron z wędzonym łososiem

1/26/2013 Agata 23 Comments


Nie znoszę stycznia, serio. To nie jest dla mnie dobry miesiąc. Mogłabym marudzić z godzinę dlaczego, ale lepiej dam sobie spokój. Lepiej pokażę Wam przepis na bardzo prosty i wyrazisty w smaku makaron. Jednym z najpopopularniejszych wpisów na blogu jest makaron z łososiem, w komentarzach pod nim padło pytanie "a można z wędzonym?", opowiedziałam "nie wiem, nie próbowałam :)" i zaczęłam myśleć jak to mogłoby smakować. Na pewno dzięki uwędzeniu łosoś jest bardziej wyczuwalny :-) Obiad nazwaliśmy roboczo... Carbonarą z łososiem. Jak dla mnie pycha, polecam!

PS. Wybaczcie proszę nieobecność i mało wpisów. To styczeń. Proszę o wyrozumiałość :)


Potrzebujemy (porcja na dwie głodne osoby):

250g makaronu spaghetti
150g wędzonego łososia w plastrach
300g śmietany 18% (duże opakowanie)
1 duże jajko
1 cebula
pieprz, sól
zioła prowansalskie
oliwa z oliwek

1. Gotujemy makaron tak, aby był al dente. Płuczemy, odcedzamy. 
2. Cebulę kroimy w drobną kostkę i szklimy na 2 łyżkach oliwy z oliwek. 
3. Plastry wędzonego łososia rwiemy za pomocą widelca na małe kawałki. 
4. Śmietanę przekładamy do miseczki i wbijamy do niej jajko, dokładnie mieszamy, przyprawiamy solą, pieprzem i ziołami. 
5. Na zeszkloną cebulę wrzucamy ugotowany makaron, posmażamy około 2 minut, następnie zalewamy go masą śmietanowo-jajeczną, energicznie mieszamy. 
6. Na sam koniec do makaronu wrzucamy porwanego na kawałki łososia, mieszamy. Podgrzewamy na średnim ogniu jeszcze około dwóch minut. Podajemy na ciepło.

Makaron jest pyszny również następnego dnia, kiedy "przejdzie" aromatem łososia.


Smacznego!

23 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)

Gorąca czekolada z chilli i piankami

1/07/2013 Agata 16 Comments



No i mamy 2013. Bardzo nie mogę się przyzwyczaić do nowego zapisu dat, ale jakoś powoli się uczę :-)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać moją listę postanowień na ten rok oraz przepis na najlepszą, domową gorącą czekoladę, koniecznie z piankami, gdyż to właśnie one się rozkosznie w niej roztapiają.


Porcja na dwie osoby
GORĄCEJ CZEKOLADY Z CHILLI I PIANKAMI:

400 ml zagęszczonego mleka niesłodzonego 7,2%
2 tabliczki czekolady gorzkiej 70% kakao
szczypta chilli
pianki marshmallows

W rondelku podgrzewamy mleko, gdy będzie już ciepłe (nie doprowadzamy do wrzenia!!!) dodajemy czekoladę podzieloną na kostki i mieszamy aż do roztopienia, będzie to trwało kilka minut zanim czekolada połączy się z mlekiem i powstanie ładny czekoladowy, jednolity kolor. Na koniec dodajemy szczyptę chilli (opcjonalnie). Wlewamy do kubków i upychamy jak najwięcej pianek :-)



A teraz jeszcze kilka słów o moich postanowieniach (są tak wielkie, że zajmują mi pół biurka i nie mogę o nich zapomnieć!):


  • regularnie jeść śniadania
zawsze mam z tym problem, albo jestem jeszcze zbyt zaspana i nie mam ochoty jeść, albo wstaję za późno i śniadanie wydaje się być nie na miejscu. Zatem chodzi o tu o regularny tryb życia w ogóle :)


  • doszkolić się z języka francuskiego

uwielbiam ten język, jeszcze dwa lata temu, gdy byłam we Francji byłam w stanie zrozumieć większość komunikatów i porozumieć się w podstawowy sposób. W zeszłym roku było już gorzej. Powoli zapominam większość zwrotów ;( Czas się ogarnąć, bo niedługo będę musiała zacząć od podstaw.


  • codziennie sprawdzać kalendarz

to fakt, że zawsze wszystko robię na ostatnią chwilę i to jest chyba najgorsza moja przywara. Mój chłopak czasami łapie się za głowę, gdy widzi jak wpadam w popłoch w związku z różnymi deadline'ami, o których nagle sobie przypominam. A wystarczyłoby wszystko ładnie notować, a potem tego pilnować.


  • czytać więcej książek

były takie czasy jeszcze 3 lata temu, że nie mogłam oderwać się od książek, co chwila czytałam coś nowego i wciągałam się niesamowicie. Teraz albo nie mam czasu, albo sobie to wmawiam na rzecz spędzania czasu przy komputerze. Pod choinkę od Rodziców dostałam czytnik e-booków, na początku miałam dość sceptyczne podejście do tematu, ale teraz widzę to jest jedyna szansa, żeby w każdym miejscu mieć przy sobie wszystkie książki, które chcę przeczytać.


  • wrócić do fotografii analogowej

kiedyś spędzałam godziny w ciemni, gdzie samodzielnie wywoływałam zdjęcia. Chyba nic nie równa się uczuciu, gdy przy czerwonej żarówce powoli ukazywał się obraz złapany przeze mnie jakiś czas wcześniej. To uczyło cierpliwości, a do tego miało w sobie element niespodzianki. Co prawda dostępu do ciemni już nie mam, ale nadal chciałabym robić zdjęcia i czasem trochę poczekać zanim zobaczę jak wyszły. Film już jest nawinięty, czas działać.



To tyle, trzymajcie kciuki za moje postanowienia :) A jakie są wasze?

16 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)