Domowa pizza, najlepsza na świecie

6/22/2010 Agata 9 Comments



Odkryłam w sobie ostatnio wielką słabość do ciasta drożdżowego.
Widać to również w poprzednim wpisie :-)
Odkąd pamiętam fascynowało mnie zostawianie kulki wyrobionego ciasta, i to zdziwienie gdy po godzinie miała ona dwa razy większą objętość. Uwielbiam niespodzianki (nawet te trochę spodziewane ;)
Nie znam nikogo, kto nie przepadałby za pizzą. Jednak preferencje co do nich są najróżniejsze - począwszy od grubości ciasta, a na dodatkach kończąc. Ja lubię ciasto cienkie, ale w wypadku gdy jadam poza domem. Pizza domowa dla mnie musi być puszysta, gruba, wręcz zapychająca. Zapach drożdżowego ciasta musi unosić się po całym domu.
Robiłam już pizzę na cieście cienkim TU, lecz stwierdzam, że jednak ten przepis jest bezkonkurencyjny. Do tego prosty jak drut. I wcale nie trzeba długo czekać na wyrośnięcie ciasta. Bez tego też się uda - zawsze się udaje!
Naprawdę warto jako sosu użyć pomidorów z puszki, a jako sera mozzarelli. Z tymi składnikami efekt gwarantowany. 

Potrzebujemy:
ciasto:
300 g mąki
200 ml wody
25 g drożdży
szczyptę soli
łyżkę oleju

dodatki:
1 puszka pomidorów w kawałkach
200 g pieczarek
400 g tartej mozzarelli
10 pomidorków cherry
zioła prowansalskie

Mieszamy składniki na ciasto, wyrabiamy przez 5 minut, odstawiamy w ciepłe miejsce, przykrywamy ściereczką, zostawiamy na około 30 minut. 
Pomidory z puszki gotujemy na wolnym ogniu, mieszamy aby zrobił się sos, a pomidory podzieliły na małe kawałki. Dodajemy 3 łyżeczki ziół prowansalskich. Zdejmujemy do ostygnięcia.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni z termoobiegiem. Ciasto rozkładamy na blasze wysmarowanej oliwą z oliwek. Smarujemy sosem pomidorowym, gęsto posypujemy mozzarellą, wykładamy pieczarki i pomidorki cherry podzielone na 4 części. Wkładamy do piekarnika na pół godziny. 

 i na koniec moja mała fotograficzna obsesja - pomidorek koktajlowy - wyjątkowo fotogeniczny

Smacznego!

9 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)

Drożdżówki z truskawkami i kruszonką

6/15/2010 Agata 4 Comments

Uwielbiam zapach drożdżówki unoszący się po całym domu, jest w nim coś magicznego. Bezpiecznego. Drożdżówki? Kiedyś ich nie lubiłam - kojarzyły mi się z wyschniętymi kawałkami ciasta sprzedawanymi za złotówkę w sklepiku szkolnym. To było dawno temu. Ale te robione w domu to coś zupełnie innego. Ciasto wyrobiłam rano, czekało na mnie i rosło do południa. Było łatwo i przyjemnie. Nie ma nic lepszego na leniwy, czerwcowy dzień.

potrzebujemy:
450 g mąki
100 g cukru
250 ml mleka
100 g masła
7g drożdży instant
1/2 łyżeczki soli
1 opakowanie cukru waniliowego

300g truskawek, umytych, bez szypułek
pokrojonych w ćwiartki

+ na kruszonkę:
3 łyżki mąki 
2 łyżki cukru pudru 
70g miękkiego masła



Drożdże instant zalewamy kilkoma łyżkami lekko podgrzanego (nie gorącego!) mleka, dodajemy łyżeczkę cukru, odstawiamy na 15 minut.
Następnie dodajemy resztę przesianej mąki, cukru, roztopionego masła, letniego mleka. Plus cukier puder i sól. Wyrabiamy aż nie będzie kleiło się do rąk, następnie formujemy kulę i przekładamy do miski, którą przykrywamy ściereczkę i zostawiamy w spokojnym i ciepłym miejscu do wyrośnięcia na conajmniej godzinę.
Przygotowujemy kruszonkę: masło mieszamy z mąką i cukrem pudrem, ugniatamy rękoma aż powstaną grudki.
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Ciasto dzielimy na małe kule (mi wyszło 9), które spłaszczamy i wykładamy na blachę pokrytą papierem do peczenia. Na środku każdego drożdżowego placka wyciskamy mały okrąg, np. za pomocą literatki lub kieliszka. Tam wykładamy kawałki truskawek a następnie kruszonkę. Wkładamy do piekarnika na pół godziny.



Smacznego!


4 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)

Imbirowy zawrót głowy

6/15/2010 Agata 2 Comments


Ostatnio cały czas mam problemy z gardłem. Nie mówiąc już o tym, że powróciwszy z Krakowa i tamtejszych doznań muzycznych prawie w całości straciłam głos. Zaczęłam się więc zastanawiać jakimi domowymi sposobami mogę sobie pomóc (gdyż wszelkiego rodzaju pastylek nassałam się już wystarczająco). Okazało się, że świeży imbir to doskonałe lekarstwo na gardło, do tego napar z niego niesamowicie rozgrzewa. Wszystko co potrzebne miałam w domu - dwie minutki i gotowe. To w sumie żaden przepis, tylko pomysł. Myślę, że gdyby przestudzić ten napar - wyszedłby świetnie orzeźwiający napój.

W każdym razie niektórzy też uważają, że napary z imbiru są idealne na odchudzanie ;-)

potrzebujemy:
5 plasterków świeżego imbiru
1 łyżeczkę miodu
połówkę limonki lub cytryny
wrzątek

Imbir zalewamy wrzątkiem, przykrywamy i zostawiamy na 5-10 minut. Wyjmujemy plasterki imbiru, wyciskamy połówkę limonki i dodajemy miód. Pychota!


2 komentarze:

Dziękuję za każdy komentarz :)