Chelsea Buns

1/26/2011 Agata 14 Comments

Tradycyjne angielskie bułeczki z całą masą dobrych rzeczy w środku. Jak na drożdżówki wcale nie takie pracochłonne ;) Co jest w nich najlepszego? Orzechy i migdały, które prażą się w trakcie pieczenia schowane pod słodką cukrową glazurką. Wszystko rozkosznie chrupie i doskonale odciąga uwagę od łaciny, którą wkuwamy z Martą do późnej nocy. Lex superior derogat legi inferiori blahblahblah. Gdyby jeszcze wszystko było takie krótkie i proste. Dobrze, zostawmy łacinę, róbmy Chelsea Buns!

Przepis na bułeczki wzięty z bloga Let Her Bake Cake


Potrzebujemy:

ciasto:
500 g mąki
1 jajko
1 łyżeczka soli
75 g cukru
1 torebka (7g) drożdzy instant
50 g masła
250 ml mleka

nadzienie:
50 g masła
3 łyżki brązowego cukru
80 g suszonej żurawiny
50 g orzechów włoskich
20 g migdałów

+ cukier i woda na glazurkę



Przesiewamy mąkę, dodajemy drożdże, sól, roztopione masło, cukier, lekko podgrzane mleko i jajko. Mieszamy ręcznie, wyrabiamy dokładnie aż nie będzie się kleiło do rąk. Zostawiamy w misce, przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu do powiększenia objętości (od 40 minut do godziny).

Następnie rozwałkowujemy ciasto na prostokąt, smarujemy je roztopionym masłem, rozsypujemy na nie brązowy cukier oraz posiekane orzechy, migdały i żurawinę (można wrzucić również rodzynki, kandyzowane owoce, etc). Ciasto zwijamy w wałek wzdłuż krótszego brzegu. Kroimy na kawałki 2-3 cm. 
Przygotowujemy glazurkę: wrzącą wodę (około 50 ml) mieszamy z dwoma łyżkami cukru (ja dałam jedną białego i jedną brązowego). Smarujemy wierzch drożdżówek. Wkładamy do rozgrzewającego się do temp. 200 stopni piekarnika na około 25 minut. Do przyrumienienia.

Jeśli ktoś chce żeby było jeszcze bardziej słodko może polukrować Chelsea Buns, ale ja tego nie zrobiłam.



Smacznego! :)

14 komentarzy:

  1. Dosia26/1/11

    wyglądają rozkosznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże! jak one za Mną chodzą..

    OdpowiedzUsuń
  3. wygladaja cudnie:) pycha!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy26/1/11

    Przepyszności! Zdecydowanie muszę się w końcu skusić na jakieś domowe drożdżówki - od mojego ostatniego ich pieczenia minął już ponad rok! Niewyobrażalnie biegnie ten czas...

    Pozdrawiam! I... Powodzenia z łaciną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj moja mama spytała mnie, kiedy znowu upiekę coś drożdżowego i chyba nastąpi to szybciej, niż myślałam, bo bardzo podoba mi się ten przepis! Nie wiem, czy bardziej kusi mnie żurawina czy to, że tak szybko się te bułeczki robi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie urocze bułeczki! Takie rzeczywiście na bogato i "ze wszystkim". O rany, ale chyba musiałabym zrobić z połowy porcji bo ktoby to zjadł u mnie, aż taką dużą ilość..... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Łacina! Ffuuuu!
    Zdecydowanie uważam, że takie bułeczki są od niej o niebo lepsze, ale cóż nie jest lepsze od łaciny...

    (chociaż...wszak Lingua Latina Pulchra Est!)

    OdpowiedzUsuń
  8. Udały się popisowo! I to bogate wnętrze! Mniam!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Agatko,
    cudowne, po prostu cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyglądają świetnie, widziałam je już w kilku odsłonach. Może przyszedł czas na zrobienie swoich.

    OdpowiedzUsuń
  11. przepadam za nimi i też niedawno robiłam :) pychota!

    pozdrawiam,
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  12. LaNuit28/1/11

    te drożdzówki są naprawdę urocze :) moze sama spróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietne buleczki :) Ciesze sie, ze znalazlam Twojego bloga. Podoba mi sie tu u Ciebie :) Ide sie jeszcze porozgladac :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)